A niech to Gęś kopnie / Autorka: Marta Guśniowska / ilustrator: Robert Romanowicz / Recenzja książki: Anna Kaszuba-Dębska
Książka autorstwa Marty Guśniowskiej to ciekawa propozycja nie tylko dla dzieci, ale również dla ich rodziców.
Gęś, jaka jest, każdy widzi: zwykle domowa, bo gęsi to wielkie domatorki. Szalenie cenią sobie ciepło domowych pieleszy i wieczory spędzane na kanapie z książką i miseczką parującej owsianki.
Tak zaczyna się pierwszy rozdział tej niebanalnej opowieści. Poznajemy w nim gęś inną niż wszystkie. Po pierwsze dlatego, że jest strasznie chuda. Po drugie, że ma nietypowy jak na gęsi przystało charakter. A po trzecie: jakby tego było mało – ma olbrzymią, pierzastą, okrągłą i czarną... depresję.
Książka ta nie skupia się wyłącznie na depresji, czyli, jak wyjaśnia autorka, czymś co jest: (…) bardzo nieprzyjemne (…), co się nam wpycha do głowy bez pytania i sprawia, że nic nas nie cieszy.
Ta gęsia przypadłość czyni naszą bohaterkę kimś zupełnie wyjątkowym, kimś o dużym dystansie do siebie i świata, ciekawym poczuciu humoru i autoironii. Poza tym główna bohaterka jest poetką, co sprawia, że patrzy na świat z odmiennej niż większość gęsi perspektywy.
Pewnej nocy staje się świadkiem niecnego czynu chytrego lisa, który zamierza wynieść z kurnika pogrążoną w głębokim śnie kurę. Gęś z groźną miną, dzierżąc miotłę, staje w obronie śpiącej koleżanki i wdaje się z lisem w dysputę. Odradza mu konsumowania schwytanej zdobyczy: (…) ja bym tej nie brała... wiem co jadła. I wdepnęła dzisiaj. I się poślizgnęła... I wpadła pupą w to całe… W zamian proponuje siebie, jako danie do skonsumowania: Ja bym reflektowała na to pożarcie.
Historia zaskakująca, zajmująca, podobnie jak szata graficzna w wykonaniu Roberta Romanowicza, który za pomocą swoich ilustracji prowadzi czytelnika przez kolejne, zabawne przygody Gęsi i Lisa.